Człowiek, który rzucił butami w Busha: zarówno Putina, jak i Stany Zjednoczone trzeba wysłać do Hagi [WYWIAD]
Muntadir az-Zaidi to jeden z symboli irackiego niezadowolenia z amerykańskiej inwazji na Irak. Przeszedł do historii, gdy 14 grudnia 2008 roku podczas konferencji prasowej rzucił butami w prezydenta George’a W. Busha, wołając: „To pożegnalny pocałunek od narodu irackiego, ty psie!”. Stał się tym samym bohaterem narodowym dla wielu Irakijczyków i inspiracją do wielu podobnych protestów na całym świecie.
Piętnaście lat później spotykam się z az-Zaidim w jego domu w Bagdadzie.
Ten artykuł jest częścią cyklu reporterskiego Kałojana Konstantinowa napisanego z okazji 20. rocznicy amerykańskiej inwazji na Irak. Przeczytaj też dwie pierwsze części cyklu:
Minęło 20 lat od rozpoczęcia inwazji USA. Wszyscy zastanawiają się nad jednym: czy teraz jest lepiej?
Nie, jest gorzej niż za czasów Saddama Husajna. Wtedy rządził nami dyktator i morderca. Teraz mamy wielu dyktatorów i morderców.
Mamy więcej bojówek, więcej skorumpowanych polityków, więcej szkodliwej polityki. Uważam, że jest to bardzo trudny okres dla Irakijczyków, którzy przez ostatnie 20 lat cierpieli z powodu wszystkiego, co można sobie wyobrazić. Bezrobocie, słaba edukacja, słaba opieka zdrowotna, brak jakiejkolwiek odpowiedniej infrastruktury. Bagdad, który widzicie teraz, to Bagdad z 1983 roku. Te same budynki, drogi i mosty. Nic się nie poprawia. Od 2003 roku na odbudowę Iraku wydano bilion dolarów. Gdzie one są? Czy widać jakiekolwiek efekty tych inwestycji? Za to skala korupcji jest przerażająca, a 90 proc. przypadków korupcji dotyczy z partii islamskich.
Ale kilka lat temu startował pan jako poseł z ramienia partii Muktady as-Sadra (przyp. red. – szyicki duchowny, jedna z najpotężniejszych postaci w kraju od 2003 r., kontroluje Armię Mahdiego – jedną z najpotężniejszych organizacji paramilitarnych w kraju)?
Nie, nie, to nie tak. Wtedy byliśmy w koalicji z niezależnymi partiami – liberałami, komunistami, partiami lewicowymi, sunnitami i szyitami na jednej liście. Ja byłem kandydatem niezależnym. W tamtym czasie nie wiedzieliśmy, że Muktada as-Sadr był z nami. Nie wiem, kiedy i jak o tym zdecydowano, ale w pewnym momencie wyszło na jaw, że jego partia też jest częścią koalicji, co zaskoczyło wiele osób, w tym mnie.
Kiedy mówi pan, że korupcja jest we wszystkich partiach, czy to obejmuje również jego partię?
Tak, jak również partie Nuriego al-Malikiego (red. – były premier Iraku z szyickiej partii Zew Islamu) , Ammara al-Hakima (red. – proirański szyicki duchowny i polityk, działacz koalicji „Narodowy Ruch na rzecz Mądrości”, wcześniej „Islamska Najwyższa Rada Iraku”) . Ale Sadr ma przynajmniej pewne pożyteczne zapatrywania. Kiedy członek jego partii zostaje uznany za winnego korupcji – zostaje wyrzucony z partii.
Jak skomentowałbyś państwo w państwie, które stworzył – własną milicję (Armia Mahdiego), własne terytorium (Miasto Sadra, czyli gęsto zaludnione przedmieścia w Bagdadzie) itp.
Ależ Miasto Sadra nie jest jego osobistą domeną. Zostało zorganizowane przez jego ojca, wielkiego człowieka, którego powinienem zauważyć. Wszyscy Irakijczycy go cenią Po 2003 roku ludzie postanowili zmienić nazwę dzielnicy Miasto Rewolucji na Miasto Sadra, ale nie Muktady. Jego ojciec Muhammad Sadik as-Sadr był ważną postacią religijną. – to ważna postać religijna, wielki ajatollah, który został zabity wraz z dwoma swoimi synami w Najafie. A Muktada faktycznie sprawuje kontrolę nad Miastem Sadra, ale to nie znaczy, że jest niepokonany. Prawdą jest jednak, że jest w stanie wpłynąć na przerażająco wielką liczbę ludzi. Na jego wezwanie ci ludzie mogą w dowolnym momencie wyjść na ulice, protestować za kimś lub przeciwko komuś, albo zagłosować tak, jak on sugeruje.
Miasto Sadra.
W ostatnich latach kilkakrotnie używał swoich bojówek do wywierania nacisku. Czy to prawda?
Wiesz, ja jestem niezależny. Nikogo nie popieram. Ale prawdą jest, że as-Sadr jako jedyny przeciwstawia się wpływom Iranu w kraju. Partie al-Malikiego, al-Hakima itd. są wprost prowadzone przez Iran. Jest to dla mnie bardzo ważne. Uważam, że partia działająca w Iraku nie może podążać za interesami innego kraju. Sadr sprzeciwia się temu i mogę powiedzieć, że jest to główny element, który w pozytywny sposób odróżnia go od innych partii. On jako jedyny walczy z wpływami Iranu. Jeśli zacznie popierać Iran, ja również zwrócę się przeciwko niemu.
Gdyby ktoś był w Bagdadzie, nie wiedząc, gdzie się znajduje, i rozejrzał się, pomyślałby, że jest w Iranie. Cała stolica, i nie tylko, jest zalana plakatami z postacią Ghasema Solejmaniego, irańskich watażków, a nawet Hezbollahu. Byłem do tej pory w Iranie trzy razy i nigdzie nie widziałem tylu wizerunków Solejmaniego, co tutaj. O czym to świadczy?
Nasi politycy chcą udowodnić jak bardzo są lojalni wobec Iranu. To wszystko jest demonstracją. Mówią: „Pójdziemy za tobą wszędzie, jesteśmy twoimi psami”. Premier i jego partia są tak samo sprzedajni jak al-Maliki i Ibrahim al-Dżafari (red. – były premier Iraku). Oni wszyscy grają w ciekawą grę, skacząc po linie, którą na jednym końcu trzymają Amerykanie, a na drugim Irańczycy. Kiedy spotykają Irańczyków, obiecują im, że są z nimi. Gdy idą do Amerykanów, przysięgają wierność właśnie im.
Dlaczego?
Aby zdobyć władzę, pieniądze i kontrolę nad ludźmi. Kiedy Solejmani przyjeżdżał do naszego kraju, rozdawał stanowiska. Wyznaczał: ty bierzesz 5 ministerstw, ty bierzesz dwa i tak dalej. Decydował nawet, kto będzie premierem, a potem odjeżdżał i wracał przed następnymi wyborami.
Amerykanie nie są lepsi. Kontrolują iracką gospodarkę, finanse i ropę. Dam ci przykład tego, o czym mówię. Tygrys to niebezpieczne zwierzę. Jeśli umieścisz go w dużej klatce z innymi zwierzętami – kotami, psami, wilkami i lisami – będzie najsilniejszy i będzie sprawował władzę nad wszystkimi pozostałymi. Ale rządził będzie w klatce, nie poza nią. Bo sam znajduje się w więzieniu zbudowanym przez kogoś innego.
W tym sensie politycy iraccy naśladują i słuchają Iranu, ale tylko na poziomie krajowym. Na arenie międzynarodowej podporządkowują się ramom, jakie narzuciła Ameryka. W kraju za to można grać kartą Iranu ile się chce i być tygrysem.
Czy dla Iraku lepsza jest Partia Demokratyczna czy Partia Republikańska?
To jak wybór między szubienicą a plutonem egzekucyjnym. Ostateczny rezultat jest taki sam.
Czy będzie kolejna wojna w Iraku?
Może. Dlaczego doszło do wojny z Al-Kaidą i bojówkami? Bo wszystkie wymienione dotychczas partie pogrążyły kraj w korupcji. I ludzie się zbuntowali. W ten sposób powstało Państwo Islamskie.
Czy Stany Zjednoczone, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie też nie przyłożyły do tego ręki?
Nie byłem bezpośrednim świadkiem, ale jako dziennikarz i ktoś, kto przeżył wojny, mogę powiedzieć z całą pewnością, że Al-Kaida, a potem ISIS były pionkami USA. Czy zapominamy, że Waszyngton stworzył Al-Kaidę i Talibów w Afganistanie, aby walczyć ze Związkiem Radzieckim? Ale w końcu twór ten rozrósł się za bardzo i zaatakował swojego pana. Potem dotarł tutaj.
Co jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie?
Jeśli rozmawiasz z szyitami, powiedzą ci, że Arabia Saudyjska. Sunnici, że Iran. Kurdowie, że Turcja. Każdy mówi, co chce. Faktem jest, że wszystkie kraje wokół nas chcą nas kontrolować. Nawet mała Jordania często nad nami dominuje, ponieważ kontroluje niektóre partie sunnickie w parlamencie.
Wróćmy do roku 2008 i tego słynnego momentu… kiedy zdecydowałeś, że rzucisz butem w prezydenta Busha?
Przed inwazją na Irak George W. Bush powiedział na konferencji prasowej, że Irakijczycy powitają Amerykanów kwiatami. Że ludność przyłączy się do amerykańskiego wojska. To było wielkie kłamstwo. Od 2003 r. Irakijczycy byli przeciwni okupacji. Opór rósł z dnia na dzień. Ale Amerykanie i ich marionetki w rządzie mówili tylko jedno: naród iracki witał ich kwiatami. Zastanawiałem się, co zrobić, żeby zaprotestować przeciwko takiemu stawianiu sprawy. Pokazać światu, że nie powitaliśmy ich kwiatami. Że wyszliśmy na ich spotkanie nie z kwiatami, a z butami. W naszej kulturze but jest najgorszą możliwą obelgą: w jego podeszwę wdeptuje się wszystkie możliwe śmieci z drogi. Pokazanie komuś podeszwy to najgorszy sposób na powitanie kogoś w swoim domu.
Posąg buta rzuconego w Busha, podczas jego odsłonięcia w Tikricie. Został usunięty przez władze kilka dni później.
Zachował pan te buty na pamiątkę?
Nie, władze USA pocięły je i spaliły. Obawiały się, że buty staną się ikoną. Zabrali je więc, pocięli i spalili.
W Tikricie był też pomnik, jeśli się nie mylę?
Zgadza się. Został odsłonięty w 2009 roku, ale po kilku dniach rząd go zniszczył.
Co się stało po rzucie butami?
Wiele rzeczy. Po pierwsze, pobili mnie. Złamali mi nos, ząb i kciuk. Potem zabrali mnie do bardzo małej celi, gdzie torturowali mnie prądem… Chcę powiedzieć jasno – Irakijczycy mnie wspierali. Ale ludzie z ochrony premiera – którzy wszyscy byli siostrzeńcami i kuzynami al-Malikiego – byli przeciwko mnie i torturowali mnie. Ale żołnierze w więzieniu mnie popierali. Poza Zieloną Strefą (red. – centralna część Bagdadu, w której znajdują się budynki rządowe i ambasady, odgrodzona kordonem dla dostępu) ludzie protestowali w mojej obronie. Strażnicy premiera przeszli szkolenie z armii amerykańskiej. Byli jak psy gończe.
Zostałem też porwany, i to więcej niż raz. Moja praca z ofiarami wojny wzbudziła gniew wielu osób – rządu, Amerykanów, bojówek. W latach 2007-2008 Amerykanie przyszli do nas i aresztowali mnie. W 2006 roku również Al-Kaida.
Nie mam dowodów, kto dokładnie mnie porwał, ale myślę, że był to rząd. Trzymali mnie przez 3-4 dni pytając o moją pracę, dlaczego piszę na pewne tematy, dlaczego rozmawiam z terrorystami. Jakimi terrorystami w Iraku w tym czasie, zapytałem? Kiedy wchodzę do zniszczonego budynku i rozmawiam z ofiarami – czy to byli terroryści? Kobiety, dzieci i starcy, których Amerykanie zabili lub wywłaszczyli?
Czasem przychodzili do mojego domu, innym razem wysyłali wiadomość do kolegi – że powinienem uważać, nie zajmować się pewnym tematem, że to dla mnie niebezpieczne. Ale ja się tym nie przejmowałem. Byłem korespondentem zagranicznych mediów i podpisywałem się „z okupowanego Bagdadu”. To rozwścieczyło iracki rząd i Amerykanów. „Nie, nie okupowaliśmy was…”, mówili. Tak, ale ONZ twierdziło właśnie coś przeciwnego. Czy pamiętasz Sergio Vierę de Milo? Był specjalnym wysłannikiem ONZ do Iraku. Spotkałem go kilka dni przed tym, jak został zabity przez Al-Kaidę 19 sierpnia 2003 roku. Był pewien: to była okupacja!
Czy ta okupacja trwa nadal?
Tak, oczywiście. Jest jeszcze gorsza niż wcześniej! Amerykanie okupują cały świat. Nasz rząd jest sterowany przez USA i Iran. A sam rząd z kolei uciska ludzi.
Jaka jest przyszłość Iraku?
Czarna, jeśli ci sami ludzie zachowają władzę nad krajem. Partie islamskie są ogromnym zagrożeniem dla kraju, oni i ich organizacje paramilitarne. Cała korupcja wywodzi się od nich. Według wielu rankingów należymy do najbardziej skorumpowanych i niebezpiecznych krajów na świecie. Widzimy to na miejscu. Całkowite lekceważenie praw człowieka. Jestem zaangażowany w Tiszrin (red – największy ruch społeczny i praw człowieka w Iraku i innych częściach Bliskiego Wschodu) i mogę powiedzieć, że doświadczyłem tego z pierwszej ręki.
7 razy różne bojówki próbowały mnie zabić. Strzelali do mnie. Irańskie bojówki w Iraku twierdziły, że jestem przeciwko nim, ponieważ otrzymuję wsparcie od rządu USA. Ambasada twierdziła coś przeciwnego – że jestem sponsorowany przez Iran. A ja jestem przeciwko zarówno Amerykanom, jak i Irańczykom. Ale przeciwko ich polityce, a nie narodom. Mam wielu amerykańskich i irańskich przyjaciół, nie jestem przeciwko ludziom, jestem przeciwko rządom.
Czy w Iraku są wolne media?
Nie ma ani jednego . Teraz wszyscy w Iraku ciągną do współpracy ze mną, bo jestem przeciwko wszystkim i boją się, że naruszą czyjeś interesy. Współpracuję z zagranicznymi organizacjami i mediami. Miałem możliwość wyjazdu, ale nie prosiłem. Zwróciło się do mnie kilka zagranicznych mediów, w tym Ty, o wywiad w 20. rocznicę wojny w Iraku, która rozpoczęła się w 2003 roku. Żadne irackie media się do mnie nie odezwały. Żadne irackie media w ogóle nie odnotowały tej daty. Kompletna cisza. Co za wstyd!
Czy USA przygotowują się do wojny z Iranem lub innym państwem w regionie?
Oni nie chcą wojny. Nie chcą pokoju. Chcą czegoś pośrodku. Znasz chyba „Wojnę i pokój” Tołstoja? Teraz sytuacja jest taka, że nie ma wojny i nie ma pokoju. Niestabilność jest ich celem.
Czy spodziewasz się kolejnej wojny domowej w Iraku?
W przyszłości może dojdzie do wojny nie między sunnitami i szyitami – ale między szyitami i szyitami, sunnitami i sunnitami, Kurdami, którzy będą walczyć przeciwko innym Kurdom. Ale na razie nie spodziewam się niczego takiego.
Gdyby George W. Bush zapukał do Twoich drzwi – czy znów zaatakujesz go butem?
Jeśli przyjdzie do mojego domu – nie. Nic mu nie zrobię. W naszej kulturze, kiedy twój wróg przychodzi jako gość, musisz go bronić i szanować. To jest twój moralny obowiązek. Nasza religia, kultura i tradycja wymagają, abyśmy szanowali wroga we własnym domu. Ale kiedy odchodzi… to już inna sprawa. Chcę, żebyśmy mieli jasność co do jednej rzeczy: George W. Bush. Dick Cheney, Colin Powell, Donald Rumsfeld, etc – powinni siedzieć w więzieniu.
Kilka dni temu Putin został oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał w Hadze. Bardzo słusznie! A dlaczego nie spotkało to Busha? Czy my, Irakijczycy, nie jesteśmy narodem? Czy nasze życie nie ma wartości? Ja tylko walczę o sprawiedliwość dla moich ludzi.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w języku bułgarskim na stronie KlinKlin. Został przetłumaczony i przedrukowany za zgodą autora.