MAAN – związek zawodowy, który nie uznaje granic
Ludzie, którzy zakładali MAAN w latach 90., byli przekonani, że należy przeciwstawić się neoliberalnej perspektywie, która była wtedy bardzo silna. Teraz widzimy, że Clinton był zbrodnia, a karą jest Putin. System kapitalistyczny obiecywał wolność i równość, dostatni świat. W rzeczywistości był, i nadal jest, naprawdę katastrofalny – mówi Assaf Adiv, lider Maan Workers Association, związku zawodowego z siedzibą w Izraelu, działającego wśród palestyńskich i izraelskich pracowników. MAAN jest związkiem zorientowanym społecznie, działającym po obu stronach muru separacyjnego, aby organizować i bronić Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu, którzy są zatrudnieni w izraelskich firmach.
Co oznacza nazwa waszego związku? Wyczuwam, że kryje się za nią coś ważnego…
Tak. Nazwa związku to Stowarzyszenie Pracowników Maan. Wcześniej byliśmy centrum praw pracowniczych, więc nazywaliśmy się Centrum Doradztwa dla Pracowników. Maan to słowo arabskie, oznaczające razem, a także słowo hebrajskie, które znaczy adres. Jesteśmy więc adresem, pod którym pracownicy mogą się zjednoczyć i wspólnie pracować. Nasza nazwa trafia do uszu zarówno arabskich, jak i hebrajskich pracowników. Staramy się stworzyć przestrzeń, w której wszyscy Palestyńczycy i Izraelczycy czują się jak w domu. Jak możecie sobie wyobrazić, jest to bardzo duże wyzwanie. U nas nikt nie jest obcy.
W 2009 roku zmieniliście strukturę organizacyjną, co was do tego skłoniło?
Zmieniliśmy naszą strukturę prawną, ponieważ uznaliśmy, że dzięki temu będziemy mogli organizować pracowników i wpływać na to, jak się zachowują. Jeśli pozostajemy na poziomie indywidualnym, możemy bronić praw osobistych, ale nie zmieniamy sposobu zachowania pracowników. Kiedy zaczynają pracować razem, mogą stać się aktywni w walce społecznej, a to jest dla nas, i zawsze było dla nas, najważniejsze. Wychodzimy z punktu widzenia, że musimy zmienić system.
Ludzie, którzy założyli Maan, byli przekonani, że trzeba zmienić perspektywę neoliberalną, streszczającą się w haśle o końcu historii, bardzo popularnym w latach dziewięćdziesiątych. Powiedziałbym, że teraz widzimy, że zbrodnią był Clinton, a karą jest Putin. Odnoszący sukcesy system kapitalistyczny obiecywał wolność i równość, dostatni świat. W rzeczywistości był on – i nadal jest – naprawdę katastrofalny.
Tutaj inną zbrodnię popełniła Partia Pracy, która podpisała pokój ze skorumpowanym systemem ruchu wyzwolenia Palestyny i obiecała wolność Palestyńczykom. Były to fałszywe obietnice, które wywołały frustrację i chęć zemsty wśród Palestyńczyków. Czuli się oni oszukani przez swoich przywódców i zwrócili się ku Hamasowi.
Byliśmy całkowicie przekonani, że to, co nadeszło w latach 90., neoliberalizm i tak zwane porozumienia pokojowe, nie przysłuży się biednym ludziom, i w końcu tak się nie stało. Wiedzieliśmy też, że Histadrut – największa federacja związkowa w Izraelu – była w rzeczywistości wprzęgnięta w ten system. Wspierała, wręcz forsowała burzenie państwa opiekuńczego. Histadrut jest również bardzo nacjonalistyczna.
Teraz koncentrujecie się głównie na problemie niechronionych pracowników pochodzących z terytoriów palestyńskich. Kiedy dwa lata temu byłem w Ramallah, każdego dnia dziesiątki tysięcy Palestyńczyków przekraczało mur, aby pracować w Izraelu. W tym czasie nie mieli oni żadnych praw pracowniczych.
Każdego dnia 150 tysięcy Palestyńczyków wjeżdża do Izraela i izraelskich osiedli, aby pracować dla izraelskich firm. Aby przekroczyć punkty kontrolne, potrzebują specjalnego pozwolenia z nazwą pracodawcy. Określa ono, że pracownik jest uprawniony do pracy tylko dla tego pracodawcy. My, w MAAN i wielu innych organizacjach, nie zgadzamy się na to. W kwestii pozwoleń nie usłyszycie ani słowa krytyki ze strony Histadrutu. MAAN stoi w 100% po stronie tych pracowników, w duchu internacjonalizmu.
Chcemy znaleźć sposób, aby obie społeczności mogły współpracować i stworzyć lepszą przyszłość. Na tym polega wielka sprzeczność między nami a Histadrut.
Jeśli chodzi o pracowników palestyńskich, jesteśmy jedynym związkiem, który dąży do organizowania tych ludzi. Związki palestyńskie na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy nie są zbyt silne, są też bardzo podzielone. Co więcej, zgodnie z prawem nie mogą one współpracować z palestyńskimi pracownikami w Izraelu, ponieważ nie wolno im pracować na terenie Izraela.
Oznacza to, że jeśli pracownik pracuje w Izraelu i chce przystąpić do organizacji związkowej, by domagać się swoich praw lub zwrócić się do sądu pracy, musiałby znaleźć związek z siedzibą w Izraelu. MAAN jest związkiem, któremu ufają palestyńscy pracownicy, i my zapewniamy taką platformę.
Czy staracie się współpracować z palestyńskimi związkami zawodowymi z terytoriów okupowanych?
Prowadzimy wymianę informacji i pomysłów, ale nie jest to poważna współpraca strategiczna. Częściowo wynika to z tego, że macie problem ze związkami zawodowymi, który jest podobny w wielu krajach arabskich. Zarówno tu, jak i tam związki mają tendencję do bycia ramieniem rządu, a nie niezależną organizacją pracowników.
Jak bronicie praw palestyńskich pracowników?
Musimy rzucić wyzwanie tej złożoności i przeciwstawić się skrajnym formom wyzysku pracowników. Bez naszej interwencji pracodawcy będą robić, co tylko zechcą. Będą wykorzystywać każdą przewagę nad pracownikami.
Mogą posunąć się nawet do narzucenia systemu przypominającego niewolnictwo…
Tak. Półniewolniczy jest już system zezwoleń, który kontroluje sposób, w jaki Palestyńczycy wjeżdżają do Izraela i udają się do pracy.
Jeśli chodzi o miejsca pracy dla Palestyńczyków, największym sektorem jest budownictwo, gdzie pracuje około 100 tysięcy Palestyńczyków. Kolejnym sektorem jest rolnictwo, gdzie zatrudnionych jest około 10 tysięcy Palestyńczyków. Następnie przemysł, hotelarstwo i usługi. W sumie mamy 120 tys. palestyńskich pracowników, którzy codziennie wjeżdżają do Izraela na podstawie zezwoleń, a kolejne 30 tys. pracuje w izraelskich osiedlach.
Zamknięcie granicy w latach 2020-2021, spowodowane ograniczeniami COVID-19, spowodowało wiele trudności gospodarczych na Zachodnim Brzegu. Autonomia Palestyńska znalazła się w kryzysie. Pomysł rządu izraelskiego polegał na tym, by umożliwić ludziom masowy wjazd do pracy w Izraelu i przywiezienie pensji do domu, aby zmniejszyć niebezpieczeństwo wybuchu przeciwko okupacji, gdyby ludzie zaczęli głodować na Zachodnim Brzegu. Tak więc przez cały rok 2021 i do marca 2022 polityka Izraela polegała na przymykaniu oka i pozwalaniu ogromnej liczbie pracowników na przechodzenie bez zezwoleń przez szczeliny w murze oddzielającym Izrael od Zachodniego Brzegu. Oczywiście nikt nie zna dokładnych liczb, ale około 40-50 tysięcy robotników przekraczało codziennie mur bez zezwoleń.
W marcu 2022 r. doszło do serii brutalnych ataków w Tel Awiwie, Bnei Brak i Ela’ad, przeprowadzonych przez osoby, które właśnie przekroczyły granicę bez zezwoleń. Wywołało to wielką debatę w Izraelu na temat tego, dlaczego wojsko pozwoliło pracownikom wejść przez wyłomy w murze.
Jaki był charakter tej debaty i jej wynik?
Opinia publiczna naciskała na armię, aby powstrzymała niekontrolowane przechodzenie robotników. Następnie jednak izraelski establishment bezpieczeństwa postawił pytanie: co stanie się z ludźmi, którym teraz zabroniono wstępu i którzy po prostu zostaną w domach?
Innym przykładem sprzeczności była polityka wobec osób, które nie są w związku małżeńskim. Zabroniono im uzyskać pozwolenie na pracę i oczywiście przechodzili oni przez wyłomy w murze. Gdy wyłomy zostały zablokowane, nie mogli w ogóle dostać się do pracy.
Decyzją izraelskich władz bezpieczeństwa zwiększono liczbę pozwoleń na pracę, włączając w to po raz pierwszy pracowników niezamężnych w wieku 27 lat. To coś, co w przeszłości nigdy nie było dozwolone.
Jakie było stanowisko MAAN i jak interweniowaliście w tej dyskusji?
Jak już wspomniałem, system pozwoleń opiera się na założeniu, że aby otrzymać pozwolenie, trzeba mieć izraelskiego pracodawcę. Pracownik staje się całkowicie zależny od swojego szefa, który w każdej chwili może cofnąć pozwolenie, co daje mu dodatkowe narzędzie nacisku. Jest to praca niewolnicza par excellence. Ponadto mamy do czynienia ze zjawiskiem spekulacji na zezwoleniach. Około 40 tysięcy pracowników otrzymuje swoje pozwolenia od palestyńskich pośredników, którzy sprzedają je za 2500 szekli (750 USD) miesięcznie. To pochłania jedną trzecią, a nawet połowę pensji.
Izraelscy pracodawcy współpracują z palestyńskimi spekulantami, wykorzystując rozpaczliwą potrzebę znalezienia pracy.
Jak z tym walczyć? Czy istnieją konkretne kroki, które można podjąć, aby temu zapobiec?
Przedstawiliśmy propozycję zmiany systemu i przyznawania pracownikom Zielonych Kart. Współpracowaliśmy w tej sprawie z Centrum Pracy Kav Laoved oraz z LEAP – prawnikami, którzy świadczą pomoc prawną dla Palestyńczyków, aby doprowadzić do zaprzestania handlu pozwoleniami i mechanizmu pracy niewolniczej. Pomysł, który przedstawiliśmy w dokumencie opublikowanym w styczniu 2022 roku, polegał na wezwaniu do zapewnienia swobody przemieszczania się każdemu Palestyńczykowi, który otrzyma tzw. kartę magnetyczną, dającą właścicielowi poświadczenie bezpieczeństwa.
Zostaliśmy zaproszeni do udziału w obradach komisji Knesetu zajmującej się tą kwestią, jesteśmy w kontakcie z zarządem wojskowym na Zachodnim Brzegu, więc zobaczymy, jak to się potoczy. Jest to ważna walka, której – jak wiemy – nie wygramy bez zmian politycznych. Mimo to wciąż możemy czynić kroki naprzód, powołując się na politykę „konieczności zmian” głoszoną przez rząd Izraela.
Jaka jest propozycja rządu?
Obecny rząd Izraela rozpoczął urzędowanie w czerwcu 2021 roku, po 12 latach rządów Netanjahu. Ponieważ Netanjahu poparł „układ stulecia” Trumpa, który odmawia Palestyńczykom jakiejkolwiek państwowości, Izrael odrzucił wszelkie szanse na polityczne rozwiązanie problemu palestyńskiego. Obecnie, chociaż rząd Benneta został nazwany rządem zmian (ponieważ udało mu się zastąpić Netanjahu), kontynuuje on politykę Netanjahu i Trumpa, która całkowicie lekceważy Palestyńczyków.
Premier Bennet otwarcie popiera osadników. To, co armia może robić z pozwoleniami, to tworzenie tzw. pokoju ekonomicznego, ponieważ na horyzoncie nie widać żadnego rozwiązania politycznego.
Armia mówi: „pozwolimy ludziom pracować, mieć trochę pieniędzy, żeby byli spokojni i nie buntowali się przeciwko okupacji”. Jest to oczywiście złudzenie. Nie można zatrzymać potrzeb młodzieży, której przyszłość została skradziona wiele lat temu.
Nie chodzi tylko o pracę. Jaka jest dla nich większa perspektywa? Nie ma żadnej. Prędzej czy później wybuchnie to w twarz Izraelowi.
Jednym z naszych celów jest ograniczenie handlu pozwoleniami. Jednak bez gruntownych zmian w systemie nie uda się tego osiągnąć. W czerwcu władze ogłosiły, że zostanie powołana komisja, która będzie dyskutować nad nowym modelem systemu pozwoleń. Weźmiemy udział w tej dyskusji i będziemy odzwierciedlać potrzeby i pomysły tamtejszych pracowników.
Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś dodać na zakończenie?
MAAN jest prężnym, demokratycznym związkiem zawodowym, który stoi twardo na ziemi i codziennie pracuje, aby uzyskać małe, czasem bardzo małe korzyści dla pracowników i ubogich. Dzień w dzień pracujemy nad organizacją pracowników – zarówno w Izraelu, jak i wśród Palestyńczyków zatrudnionych w Izraelu.
Edukujemy naszych członków na temat wizji społeczeństwa niewyznaniowego, w którym kobiety i mężczyźni wszystkich religii, narodowości i orientacji seksualnych mogą wspólnie budować nowoczesne i demokratyczne społeczeństwo oparte na zielonej energii odnawialnej.
Zdjęcie główne: Palestyński pracownik przechodzi przez wyłom w murze separacyjnym, aby dotrzeć do swojej pracy w Izraelu. Fot. Rachel Schor.