Światowy Dzień Uchodźców
20 czerwca jest światowym dniem uchodźców. ONZ ustanowiło je ponad 20 lat temu, żeby uhonorować odwagę i siłę ludzi, którzy zdecydowali się zawalczyć o lepsze życie. Zdecydowali się – lub zostali do tego zmuszeni.
Dzisiaj Rzecznik Praw Obywatelskich opublikował raport na temat sytuacji uchodźców w Polsce. Mówił o łamaniu prawa, o torturach, o braku dostępu do informacji, o przedłużających się wyrokach za niewinność, o skandalicznych warunkach w ośrodkach strzeżonych. O przemocy służb na granicy.
Obecnie w Polsce tysiące osób przebywa w zamkniętych strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców, do których lekką ręką wrzucają ich polskie sądy, chociaż mogłyby inaczej. Są przecież ośrodki otwarte, są procedury i narzędzia prawne. Są lepsze opcje. Ale nie. 2 metry kwadratowe na osobę w ośrodkach detencyjnych, to według polskich służb i urzędników to dość miejsca, żeby żyć.
Od lutego cała uwaga świata i Polski skierowana jest tylko i wyłącznie w jednym kierunku. Na wschód, ale tylko ten bardzo bliski. Co jest dalej, zapomnieliśmy.
Tymczasem od prawie roku przez granicę polsko-białoruską płynie potok dziesiątek tysięcy ludzi, dla których szlak przez Moskwę albo Mińsk, a potem przez Puszczę Białowieską i podlaskie bagna, jest bezpieczniejszą drogą do lepszego życia. Bezpieczniejszą, chociaż nadal śmiertelnie niebezpieczną.
Dziś wiemy o 20 osobach, które straciły życie na tej drodze. Jednak mając do wyboru przeprawę pontonem przez Morze Śródziemne, wybierają oczywiście szlak lądowy.
Czemu nielegalnie? Bo „legalnie” się nie da.
W Afganistanie nie ma już europejskich ambasad. Kurdowie, Syryjczycy, Irakijczycy nie dostają wiz do Europy, chociaż by krwią podpisali swoje zaświadczenie o niewinności, gwarancję pracowitości i dyplomy ukończonych szkół.
Urzędnicy podbijają kolejne „przedłużki”, zamykając ludzi na długie miesiące w potwornych, odizolowanych od światach ośrodkach detencyjnych. 9 miesięcy pozbawienia wolności z 20 innymi osobami w sali? Czemu nie. Kolejne trzy miesiące za podwójnym murem i zakratowanym oknem? Proszę bardzo. Od początku kryzysu migracyjnego wydarzył się jeden bunt, który został natychmiast stłumiony. Więcej nikt się nie odważył.
Wydarzyły się za to strajki głodowe. Ostatni z nich trwał miesiąc. Kurdowie nie wywalczyli nic, opadli z sił, podłączono ich pod kroplówki. Poprzedni strajk trwał 10 dni. Dlaczego moi przyjaciele mają dzisiaj zapadnięte brzuchy, dlaczego musieli głodować, żeby ktoś ich wysłuchał?
Skąd się wzięli i po co tu przyszli, ktoś zapyta. A pamiętacie Aleppo? Pamiętacie Homs? Nie musicie, bo to było daleko i dawno.
Ale ofiary tej wojny są już tutaj, z nami. Z traumą wojenną, z PTSD, z depresją i całym bagażem, który w swoich głowach przynieśli z Bliskiego Wschodu. A i wiele rzeczy dostali już po drodze tutaj. Wpierdol na granicy, głód, zimno.
M. mówi, że lubi być w lesie, nawet bardzo, bo przyroda jest mu bliska.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie tropiący ich żołnierze, przez których ze strachu nie palili ognisk przez pięć dni. W grudniu, na Podlasiu.
Natomiast H. nie lubił być w lesie. Bał się odgłosów zwierząt, bał się żołnierzy, bał się nocy w krzakach. Mówi czterema językami, inteligent opozycjonista, nie dla niego taki survival.
N. jest od miesięcy zamknięty w detencji, nie ma pojęcia, kiedy wyjdzie ani za co siedzi. Wysyła kolejne pisma i wnioski, na które nikt nie odpowiada. Czy czegoś potrzebuje? Niczego, tylko wolności. Maszynkę do golenia dostanie na wniosek, więc luz. Uciekł z Iraku, myślał, że wszystko będzie dobrze.
S. tak samo. Za nim siedem miesięcy w Wędrzynie. Z przygodami, ale już bezpieczny. W Niemczech, u rodziny.
RPO alarmuje po raz kolejny o próbach samobójczych, samookaleczeniach i kolejnych strajkach głodowych, o dzieciach pozbawionych prawa do edukacji.
W tym samym czasie nasze białe serca otwierają się ofiarnie na inne białe ofiary. Muzeum Polin wraz z Fundacją ELNET Polska organizują spotkanie otwarte pt. Trauma i PTSD wywołane działaniami wojennymi- wsparcie dla uchodźców z Ukrainy. O ludziach z granicy polsko-białoruskiej ani słowa, chociaż mamy ich tu pełno, a ich traumy są równie potężne, a pomocy znikąd. Co tam ich czarne, arabskie traumy, co tam ich dalekie wojny.
Ten podział widać od początku, na każdym kroku. Ten podział nazywa się rasizm, i chociaż w Europie dawno zgodziliśmy się z tym, że to brzydko, to nadal strasznie brzydcy jesteśmy.
Nie zapraszam do dyskusji.
1 thought on “Światowy Dzień Uchodźców”