Dolina Jiu: czy istnieje życie po węglu? [FOTOGALERIA]
W historii Doliny Jiu, regionu położonego między pasmami górskimi, w samym sercu Rumunii, były do tej pory trzy etapy. Najpierw był to odległy, słabo zaludniony obszar wiejski. Następnie był to rozwijający się region węglowy Austro-Węgier, potem kluczowy obszar przemysłowy w Rumunii. W latach 90. miejsce katastrofy społecznej, jaką przyniosło likwidowanie kopalń. Czy na horyzoncie widać kolejny etap? Czy idea sprawiedliwej transformacji może stać się rzeczywistością po tym, jak tak wiele zostało zniszczone? Są ludzie, którzy wierzą, że jest to możliwe. I tacy, który stracili nadzieję.
Zdjęcia wykonała Małgorzata Kulbaczewska-Figat podczas podróży do Doliny Jiu w październiku 2023 r.
Kamienny robotnik upamiętnia codzienną pracę tych, którzy mieszkali w blokach za nim: górników pracujących w kopalni Lupeni, jednej z największych w Europie. Najpierw w czasach Austro-Węgier, a następnie w socjalistycznej Rumunii, tysiące ludzi przybyło, aby znaleźć pracę w kopalniach Doliny Jiu. Praca pod ziemią była niebezpieczna, ale – w czasach Ceaușescu – jednocześnie atrakcyjna ze względu na wysokie pensje i niezłe zabezpieczenie socjalne.
W Dolinie Jiu działały dziesiątki kopalń węgla. Miasta Petroșani, Lupeni, Uricani, Vulcan, Petrila, Aninoasa rozwijały się wraz z górnictwem, począwszy od drugiej połowy XIX wieku. Krajobraz górski do dziś znaczą wieże wyciągowe, takie jak ta na obrzeżach Lupeni, położone nad dawnymi szybami kopalnianymi.
W każdym mieście i miasteczku w Dolinie Jiu można trafić na świątynie różnych wyznań. Cerkwie prawosławne, kościoły katolickie, reformowane, unitariańskie (jak ten na zdjęciu, przy głównej ulicy Petroșani) – służyły potrzebom religijnym bardzo zróżnicowanej społeczności górników i ich rodzin. W Dolinie pracowali Rumuni, Węgrzy, Czesi, Polacy, Słowacy, Ukraińcy – wszystkie narodowości Cesarstwa Austro-Węgierskiego. Dziś czynne pozostają głównie cerkwie prawosławne, należące do Patriarchatu Rumuńskiego.
W 1997 r. w kopalniach zatrudnionych było 45 tys. pracowników. Połowa z nich została zwolniona w tym jednym fatalnym roku. – Obiecano im, że otworzą własne firmy, ale to nie mogło się udać – wspomina Alexandru Kelemen, były pracownik socjalny, obecnie zaangażowany w planowanie procesu sprawiedliwej transformacji. Gdy tysiące ludzi zostały bez pracy, a ich oszczędności się wyczerpały, byli górnicy popadli w ubóstwo, a górnicze osady i kolonie znalazły się na społecznym marginesie.
W socjalistycznej Rumunii nowe bloki mieszkalne w miastach Doliny Jiu były budowane w szybkim tempie, byle pomieścić rosnącą masę pracowników. Obecnie większość z nich wymaga napraw, przede wszystkim w celu zapewnienia lepszej efektywności energetycznej. Ubóstwo energetyczne jest jednym z najpoważniejszych problemów społecznych wśród mieszkańców Doliny.
Kopalnia Petrila działała od 1859 do 2015 roku. W szczytowym okresie eksploatacji górnicy wydobywali 1,2 tony węgla rocznie, a załoga liczyła 55 000 osób. Po zamknięciu spodziewano się, że budynki kopalni zostaną zrównane z ziemią. Tak się nie stało, dzięki inicjatywie i walce Iona Barbu, inżyniera i artysty, oraz aktywistów tworzących obecnie grupę Planeta Petrila
Powodzenia! – górniczy pociąg życzy gościom Petrili. Tradycyjnemu górniczemu pozdrowieniu towarzyszą wagony wiozące „przedostatnią” i „ostatnią” tonę węgla z kopalni. Jedna z lokalnie działających artystek tworzy pierścionki z kawałkiem węgla pochodzącym z tego miejsca. Też dostaję taki.
Kopalnia Lupeni wciąż wznosi się nad miastem, ale z dachów opuszczonych budynków wyrastają dzikie drzewa. Dawna stołówka górnicza i inne budynki już dawno popadły w ruinę. Widoczne tablice pamiątkowe upamiętniają strajk górników z 1979 roku i górników, którzy zginęli w miejscu pracy. Podobne pomniki znajdują się w każdej kopalni w dolinie Jiu. O górnikach protestujących w 1979 r. napisano, iż walczyli o wiarę i ojczyznę, choć protest miał głównie podłoże socjalne. Tak czy inaczej, demokratyczna już ojczyzna nie obeszła się z nimi dobrze.
Istnieje plan uratowania niektórych budynków w kompleksie kopalni Lupeni, powiedział mi Alexandru Kelemen. Jednak ratowanie dziedzictwa przemysłowego wymaga ogromnych nakładów finansowych, a lokalnym społecznościom lub gminom brakuje funduszy, nawet jeśli dawne zakłady mają być zaadaptowane na inne, także komercyjne cele. Kopalnie kiedyś wnosiły w podatkach znaczne sumy do lokalnych budżetów – teraz te pieniądze już nie wpływają.
Inne kopalnie, zamknięte dekady temu, zniknęły bez śladu. Tylko te małe tabliczki na terenie kompleksu Petrila przypominają o kopalni Câmpu lui Neag, rozbudowanej pod koniec lat 80′ i zamkniętej niecałe 20 lat później, lub kopalni Uricani, niegdyś jednej z największych w Rumunii.
Stowarzyszenie Planeta Petrila ma nadzieję, że będzie jeszcze wozić turystów dawną kolejką wąskotorową, otworzy restaurację i punkt widokowy, stworzy centrum robotyki i będzie organizować jeszcze więcej wydarzeń kulturalnych. Obecnie większość budynków dawnej kopalni można jedynie uchronić przed zawaleniem. Czy Fundusz Sprawiedliwej Transformacji przyniesie znaczący krok naprzód? Taką nadzieję mają aktywiści.
W przeszłości wydobycie węgla regulowało całe życie w dolinie Jiu. Jeśli ktoś urodził się tutaj, było raczej oczywiste, że jego lub jej życie, tak jak życie całej rodziny, będzie związane z górnictwem. Szkoły górnicze, takie jak ta w Petrili, obecnie nieaktywne, stale przyjmowały nowych ludzi do przeszkolenia. – Kiedy kopalnie zostały zamknięte, ludzie stracili kompas – mówi Ina Berar z Planeta Petrila. Stowarzyszenie organizuje wydarzenia kulturalne w Dniu Górnika. Zawsze uczestniczą w nich ludzie, którzy chcą pamiętać o tamtych czasach.
Wraz z zamknięciem kopalń rozpoczęła się wielka migracja z Doliny Jiu. Na tych kamieniach stowarzyszenie Planeta Petrila wpisuje nazwiska tych, którzy wyjechali, razem z nazwami miejsc, w których obecnie się znajdują. Jedni są niedaleko, w krajach sąsiednich, inni – dalej w Europie. Niektórzy trafili aż do Kanady, Australii czy do syberyjskich miast Rosji.
Livezeni to jedna z ostatnich czynnych kopalni w regionie, ale jej zamknięcie nastąpi za kilka lat. W sektorze wydobywczym w Dolinie Jiu wciąż zatrudnionych jest nie więcej niż 2000 pracowników i oczekuje się, że liczba ta będzie spadać. Boby Munteanu, lider górniczych związków zawodowych Cartel Alfa w regionie Gorj, opowiedział mi, jak jego organizacja walczy o utrzymanie tych miejsc pracy do planowanej daty zamknięcia, o emerytury dla górników w wieku 53 lat i o odpowiednie warunki bezpieczeństwa pracy. Jego zdaniem sprawiedliwa transformacja doliny Jiu to tylko wizja, w którą nikt ze zwykłych ludzi nie wierzy.
Związkowcy dobrze pamiętają, jak ludziom w Dolinie Jiu obiecywano wielkie rzeczy, które nigdy się nie zmaterializowały. W rumuńskim kapitalizmie górnicy nie stali się biznesmenami. Turystykę jako potencjalne źródło dochodu dla Doliny wymienia się od ponad 30 lat, ale jak dotąd o wiele więcej w tej sprawie powiedziano niż zrobiono.
Górskie krajobrazy Doliny zapierają dech w piersiach, ale turyści nie mogą przyjeżdżać na wielką skalę choćby z powodu braku zakwaterowania. Hotel Onix w Petrosani nie przyjął nikogo od lat, nie ma też wielu miejsc noclegowych w sąsiednich miejscowościach. Czy sytuacja ulegnie zmianie, gdy przyznane zostaną pierwsze dotacje dla małych i średnich przedsiębiorstw?
Podróż pociągiem z Petrosani do Bukaresztu, Timisoary lub Klużu-Napoki zajmuje wiele godzin. Stacja kolejowa została częściowo zmodernizowana, ale kładka dla pieszych nad torami mocno się trzęsie, gdy po niej przechodzę. Odległa lokalizacja i słabe połączenia nawet z sąsiednimi regionami są kluczowym wyzwaniem w planowanym procesie sprawiedliwej transformacji.
Monumentalna płaskorzeźba w jednej z pustych hal kopalni Lupeni upamiętnia strajk z 1929 roku. Górnicy domagali się podwyżek płac za swoją ciężką pracę, zaprzestania zatrudniania osób poniżej 18 roku życia pod ziemią oraz lepszego sprzętu i odzieży roboczej. Po gwałtownej konfrontacji między pracownikami a żandarmerią protest został stłumiony. Od 16 do 58 górników zostało śmiertelnie postrzelonych, a ponad stu odniosło rany.
Dokąd zmierza Dolina Jiu? Czy istnieje życie po węglu, oparte na małej lokalnej przedsiębiorczości, dziedzictwie przemysłowym i pięknie natury? Lokalni aktywiści mówią mi, że to nowe życie musi być zbudowane własnymi rękami. Nikt, ani Unia Europejska, ani rumuński rząd, nie stworzy planu dla tych, którzy wciąż mieszkają w Dolinie.
Naprzód ku przyszłości, tylko jakiej? Grupa dziewczyn z Vulcanu w drodze do i ze szkoły mija mozaikę poświęconą – jakżeby inaczej – górnikom. One pracy w przemyśle już nie podejmą; jeśli sprawdzą się statystyczne prawidłowości, jeśli nie znajdą pracy w usługach, za kilka lat wyjadą z Doliny.
Górnicy przedstawieni nad ciałem zmarłego towarzysza na pomniku w Lupeni upamiętniającym strajk z 1929 r. nie poddają się, wierząc, że sprawiedliwy świat zbudują w walce. Współczesna Rumunia nie ma jednak silnego ruchu robotniczego. Kapitał społeczny, wzajemne zaufanie i chęć współpracy muszą zostać odbudowane także w dolinie Jiu – jeśli nie jest jeszcze za późno.
Ten materiał powstał w ramach podróży dziennikarskiej do Doliny Jiu, zrealizowanej z pomocą programu Reporting Democracy.
Subskrybuj kanał Cross-border Talks na YouTube! Śledź stronę projektu na Facebooku i Twitterze! Zajrzyj również na kanały projektu na Telegramie i Substacku.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Cross-Border Talks albo kup nam kawę!